Dziś zapraszam Was na pierwszy wywiad z cyklu #TravelGirls – serii rozmów z niesamowitymi i bardzo przedsiębiorczymi Dziewczynami, które postanowiły związać swoje życie zawodowe z szeroko pojętymi podróżami i branżą turystyczną. Na pierwszy ogień rozmowa z Małgosią Fraszką, założycielką fantastycznego konceptu W DRZEWACH.
O PROJEKCIE #TRAVELGIRLS
Zanim przejdę do rozmowy z Małgosią, opowiem Wam kilka słów o projekcie #TravelGirls. To cykl jedenastu rozmów z wyjątkowymi Dziewczynami, które swoje życie zawodowe postanowiły związać z szeroko rozumianą turystyką / podróżami.
I nie, nie będą to historie o Dziewczynach, które mają mnóstwo kasy i radosne, beztroskie podróżują sobie po świecie, bo takie pytania pojawiały się na Instagramie, gdzie zajawiałam ten projekt.
Będą to historie Kobiet, które spełniają marzenia, jeżdżą po świecie, realizują pasję, chodzą do pracy, która autentycznie sprawia im przyjemność a przy tym zarabiają na życie.
Jak pójść ich drogą?
Jak znaleźć swoją zawodową ścieżkę?
Jak podróżować … i wciąż być w pracy?
Jak odnaleźć swoją pasję?
Jak zarabiać pieniądze w branży turystycznej?
Od czego zacząć?
Jakich błędów unikać?
Gdzie szukać motywacji?
Zapraszam Was gorąco do śledzenia naszych jedenastu rozmów. Mam nadzieję, że będą dla Was ogromną dawką inspiracji i czystego #GirlPower. Kto wie, może znajdzie się ktoś, kogo zmotywują do działania lub zainspirują do zmiany? 😉
Partnerem cyklu #TravelGirls jest sieć hoteli Vienna House, która inspiruje do nieustannego odkrywania i podróży z pasją.
Śledźcie nas tutaj na blogu oraz u mnie Instagramie, gdzie wkrótce pojawi się konkurs, w którym do wygrania będą vouchery na weekendowy pobyt dla dwóch osób ze śniadaniem w designerskim hotelu Vienna House Andel’s Lodz oraz lifestyle’owo-biznesowym Vienna House Mokotow Warsaw.
O wyjeździe z Warszawy
i realizacji dziecięcych marzeń
– rozmowa z Małgosią Fraszką
Małgorzata Fraszka – Pomysłodawczyni i Właścicielka W DRZEWACH – pierwszego w Polsce miejsca, w którym można spędzić noc w domku na drzewie (więcej o tym miejscu pisałam tutaj). Studiowała Finanse i Bankowość. Przez wiele lat pracowała w korporacji, którą porzuciła dla marzeń o wyprowadzce z Warszawy i zwolnieniu tempa codziennego życia. Prywatnie żona Kuby i Mama trójki maluchów.
Czy od zawsze marzyłaś o założeniu własnego miejsca?
Nie. Długo pracowałam w bankowości, zgodnie z moim wykształceniem. Wydawało mi się, że to jest moja droga. Ta praca dawała mi satysfakcję i od początku dobre pieniądze, więc nie było powodów, żeby szukać zmian. Choć przyznam, że zawsze uwierały mnie ramy, w których trzeba było pracować, uwierał fotel i biurko i te mordercze godziny pracy, które doliczając dojazdy do i z biura, zabierały właściwie cały dzień.
Impulsem do zmiany było poznanie Kuby, który ¾ roku spędzał podróżując (od lat prowadził swoje biuro podróży i agencję eventową). Nasze uczucie było tak silne, że ciężko nam się było rozstawać od pierwszych dni choć na chwilę 🙂 Wiedzieliśmy więc że aby nam się udało, któreś z nas musi coś w swoim życiu totalnie zmienić.
Ktoś, czyli Ty? 😉
Tak – tę zmianę miałam zrobić ja, bo podobała mi się ta cała niezależność Kuby i możliwość decydowania o kierunku, w którym zmierza. Wiedziałam więc, że chcę zmiany, ale do pomysłu stworzenia W DRZEWACH było jeszcze wtedy daleko.
Były natomiast inne dobre pomysły, do których być może jeszcze kiedyś wrócę!
Wymyśliłaś, zbudowałaś i zarządzasz jednym z najbardziej oryginalnych miejsc w Polsce – W DRZEWACH, gdzie można spędzić noc dosłownie w koronach drzew. Marzenie! Jak wyglądał dzień, w którym narodził się u Ciebie pomysł na własne miejsce?
Geneza tego miejsca nie była czysto biznesowa – przynajmniej nie na samym początku , kiedy zaświtała w naszych głowach myśl wzniesienia pierwszego domu na drzewie. Ale nawet później biznes nie był naszym nadrzędnym celem – chociaż nie będę zaprzeczać, że przy jak się okazało bardzo pozytywnym odbiorze otoczenia i liczbie gości, korzyści finansowe były i są.
Projektując W DRZEWACH byłam mamą 3 miesięcznego dziecka. Na etacie w bankowości, z perspektywą powrotu za kolejne 3 miesiące (wtedy regulacje były inne niż teraz i urlop macierzyński trwał tylko pół roku).
Pierwsza myśl była taka, żeby zbudować domek na drzewie dla dziecka – ot, taki mały pomysł świeżo upieczonych rodziców, którzy w całej tej euforii rodzicielstwa chcą dla swojego dziecka od samego startu wszystkiego w najlepszym wydaniu – od spraw ważnych, po jakieś mało istotne gadżety.
To miał być mały domek z okienniczkami – taki jakie spotyka się w niejednym polskim ogródku. Dopiero w toku poszukiwań inspiracji zaświtała nam myśl, że domek na drzewie to nasze niespełnione marzenie z dzieciństwa i że sami też w tym domku chętnie byśmy sobie z Franiem pobyli.
Co było dalej? Jak od pomysł na domek dla synka ewoluował w biznes?
Bardzo szybko zaczęliśmy projektować SOSNĘ – nasz pierwszy, pełnowymiarowy dom, który początkowo miał być jedynym domem, służącym wyłącznie nam i naszym Przyjaciołom, których chcieliśmy zapraszać do Nałęczowa – rodzinnego miasta Kuby.
Krótko potem wpadła mi do głowy myśl, że taki domek na drzewie może przecież być czymś więcej, niż spełnieniem dziecięcych marzeń. Może być … realizacją myśli o porzuceniu Warszawy i korporacji, która świtała w mojej głowie odkąd poznałam Kubę.
Okazało się, że perspektywa powrotu za 3 miesiące do pracy to był szalony motywator i impuls, żeby postawić wszystko na jedną kartę i zmienić coś w życiu. Nie chcieliśmy być rodzicami po godzinach. Chcieliśmy być z Frankiem, dać mu swój czas i piękne dzieciństwo. A ani życie w Warszawie, ani moja praca nam tego nie umożliwiała.
To wszystko brzmi jak bajka – ale przejdźmy do spraw przyziemnych. Skąd pieniądze?
W trakcie projektowania SOSNY dowiedzieliśmy się o możliwości pozyskania dofinansowania na rozwój turystyki tego regionu z grantów szwajcarskich SWISS CONTRIBUTION. I tu dopiero pomyśleliśmy, że takich SOSEN mogłoby być kilka i stanowić W DRZEWACH – rodzaj pensjonatu w koronach drzew, o których istnieniu na świecie mieliśmy przecież świadomość, jako że sporo podróżujemy i działamy w branży turystycznej od lat.
To był szalony czas. Deadline na złożenie wniosku o dofinansowanie był bardzo krótki, ja byłam kompletnie pochłonięta zajmowaniem się Frankiem i miałam 3 miesiące na decyzję o powrocie do pracy lub postawieniu wszystkiego na głowie – zostawieniu bankowości, wyprowadzce z Warszawy do Nałęczowa i oddaniu się temu projektowi.
Całe szczęście z dofinansowaniem się udało – Swiss Contribution w 50 % sfinansowało budowę 3 z 4 naszych domów plus infrastrukturę. Reszta to były nasze oszczędności i kredyt.
Jakiej wielkości była to inwestycja / jaki trzeba mieć budżet, jeżeli nie jest to tajemnicą?
To zależy, jaki standard chcesz oferować i jaką skalę. Znam wiele miejsc niskobudżetowych i o niewielkiej skali, w wielu zakątkach Polski, które bronią się biznesowo przez to, że prowadzący je ludzie są tak ujmujący, że samym sobą załatwiają dużo. Nie zawsze jest to więc kwestia wysokiego standardu, czy dużej skali.
Nie jest tajemnicą ile kosztuje wzniesienie apartamentu w standardzie, który my oferujemy. Sami budujemy takie miejsca pensjonatowe w ramach własnej firmy. Koszt postawienia naszych domów oscylował w granicach 200-250 tys zł. Nie licząc infrastruktury wokół domów, przyłączy, formalności itd.
Jak sklasyfikowałabyś „W Drzewach“? To hotel, ośrodek, pensionát, agroturystyka? Przyznam, że sama miałam z tym problem układając pytania do wywiadu.
Doskonale rozumiem Twoje wątpliwości! Tak naprawdę nie lubię nas klasyfikować w żadnej z tych kategorii. Nie wpisujemy się do końca ani w koncept hotelu, ani pensjonatu, ośrodka czy agroturystyki. Najczęściej mówimy o nim „projekt” , bo dla nas W DRZEWACH dziś ma już kompletnie inny wymiar, niż 7 lat temu, kiedy byliśmy na etapie jego projektowania i budowy.
Czy od razu miałaś w głowie konkretną wizję, jak ma wyglądać W DRZEWACH? Gdzie szukałaś inspiracji?
To, jaki kształt mają dziś nasze DRZEWA jest bliskie idei, jaka nam przyświecała od samego początku. Czyli wygląda to tak, jak miało wyglądać i gości w taki sposób, w jaki miało gościć.
Ale cel sam w sobie bardzo się zmienił w ostatnich latach. Dziś W DRZEWACH jest dla nas przede wszystkim miejscem, z którego czerpiemy wiedzę i doświadczenia w projektowaniu naszych nowych, nietypowych przedsięwzięć.
Razem z Kubą tworzymy www.twojdompasywny.pl – pomagamy takim ludziom jak my, tworzymy koncepcję i budujemy ciekawe miejsca pensjonatowe. Budujemy energooszczędnie i pasywnie – to dla nas niezwykle ważne.
Czy to, co zawodowo robiłaś do tej pory, przydało Ci się w projektowaniu i prowadzeniu własnego biznesu?
Tak, i to bardzo! Zarówno w wymiarze takim czysto merytorycznym, jak i w aspekcie psychologicznym. Dziś pracuję dużo sprawniej, bo moja dotychczasowa praca zawodowa nauczyła mnie, jak dobrze działać w środowisku biznesowym.
Ale też dzięki moim doświadczeniom zawodowym bardziej doceniam to, co dziś mam, bo wiem, że to jest wyłącznie nasza praca. Że to, gdzie dziś jesteśmy, zawdzięczamy wyłącznie sobie, swojemu poświęceniu, swoim głowom. I że im więcej trudu włożymy, tym więcej osiągniemy.
Czy miałaś wątpliwości po drodze? Moment, gdy mało brakowało a wycofałabyś się z tego pomysłu?
Wątpliwości było wiele, ale nigdy takich, które by choć na chwilę nakazały zawrócić. Nasze wątpliwości bardziej dotyczyły kształtu czy kierunku, w którym zmierzamy, niż samego być albo nie być. To duża zasługa Kuby, który prowadził już swój biznes od wielu lat (www.snowplusadventure.com ) i ma dużą wiedzę i w tej branży i ogólnie w temacie prowadzenia własnego biznesu.
A druga rzecz to fakt, że nasze W DRZEWACH od początku miało bardzo pozytywny odbiór i to trwa do dziś. Jestem więc w tym szczęśliwym położeniu, że momentów bardzo trudnych po prostu nie było. Ale tu też należy podkreślić, że nie jest to łut szczęścia, tylko efekt naszej ciężkiej pracy i ogromnego poświęcenia, wcześniejszych doświadczeń i wiedzy, jaką mieliśmy startując ten projekt. Brzmi nieskromnie – ale w istocie tak jest, choć nie brakuje nam pokory w biznesie, o nie!
A teraz, zdarzają Ci się trudne biznesowo momenty? Jak sobie radzisz?
Pewnie, jak to w życiu. Ale dziś to już są głównie dylematy, jak wszystkie nasze biznesowe pomysły i ogromną chęć ich realizacji połączyć z faktem, że chcę je realizować na najwyższym poziomie (bo to, że je zrealizujemy to pewne) i jednocześnie być najlepszą mamą świata dla trójki dzieci.
Mówią, że się nie da, ale ja bym mimo wszystko chciała. I właśnie jestem na etapie udowadniania (chociażby sobie), że to możliwe.
No właśnie, jak łączysz biznes i rodzinę? Trójka dzieci brzmi jak mnóstwo pracy! Ja przy jednym bobasie już ledwo znajduję czas na cokolwiek.
Tak, to nie jest łatwe zadanie. Dzieci są małe, jest ich trójka i to jest ten czas w ich życiu, kiedy dużo nas potrzebują. My również mamy wielką potrzebę bycia z nimi właśnie teraz, mając świadomość jak bezpowrotnie będą dorastać i tego, że nikt nam tego, co teraz przegapimy, nie odda.
Ale dzieci to też duże zobowiązanie i odpowiedzialność. Odkąd je mamy to motywacja do pracy, do stawiania sobie celów i ich osiągania nieporównywalnie wzrosła. Odkąd są, chce nam się o stokroć bardziej niż przed.
Miotają więc mną codziennie dylematy pewnie każdej pracującej mamy. Jak ten czas sensownie podzielić, żeby mieć poczucie, że w każdym obszarze dajesz z siebie odpowiednio dużo? Jak wysupłać w tym wszystkim chwilę tylko dla siebie? A ja mam jeszcze tę dobrą i jednocześnie niedobrą cechę, że nie pozwalam sobie na półśrodki i wszystko za co się biorę robię z ogromnym zaangażowaniem. Albo tak, albo wcale.
Jestem detalistką, mam ogromną potrzebę poczucia, że mam kontrolę nad wszystkim, niełatwo deleguję zadania. To z jednej strony dobre, a z drugiej szalenie eksploatujące. Podobnie Kuba, więc w tym naszym pracująco-rodzicielskim duecie wzajemni się wspieramy, jak trzeba zmieniamy lub uzupełniamy. Ale też i nakręcamy. Zarywamy więc noce, poświęcamy życie towarzyskie, odkładamy na później nasze przyjemności. Taki czas. Wiemy, że to co mamy i to, gdzie teraz jesteśmy, zawdzięczamy wyłącznie sobie, swojej pracy, swojemu zaufaniu i partnerstwu. To ogromna nagroda. To i duma z osiągnięć naszych dzieci, ich uśmiech. Wynagradza każdy trud.
Jak wygląda Twój typowy dzień pracy?
Nie mamy typowych dni pracy 🙂 Jesteśmy parą zapaleńców, która działa szybko i reaguje na wciąż zmieniające się otoczenie. Planujemy co najwyżej na 3 godziny do przodu. Oczywiście nie wywracamy do góry nogami życia naszych dzieci – tu zachowane są rytuały i względna harmonia, dla dzieci to ważne. Ale biznesowo nie działamy w jakkolwiek w ramach. Przy nietypowych przedsięwzięciach po prostu nie da się.
Dziś podejmuję ważne decyzje marketingowe, a jutro o tej samej porze możliwe, że będę szorowała toalety, bo Pani, która jest za to odpowiedzialna akurat jest chora i uznam, że to dobry czas, żeby zajrzeć do apartamentów i zobaczyć co tam słychać, co zmienić, co ulepszyć.
W inny jeszcze dzień będę piła z Gośćmi pół dnia kawę na tarasie – bo tak się akurat stało, że mijając ich na parkingu i wymieniając dzień dobry zapałaliśmy dużą sympatią do siebie i mamy na to ochotę.
Wiem na pewno, że żeby biznes działał dobrze, musisz stale być obecna i znać od podszewki absolutnie każdy jego obszar – od sprzątania, poprzez tak zwaną ‘obsługę klienta’, po ważne decyzje finansowe etc. Przynajmniej taka jest reguła w moim obszarze działań. I mam tego dowody każdego dnia . Dlatego tak działam. To nie jest chaotyczne działanie, tylko pewnego rodzaju biznesowa elastyczność, która na naszym etapie jest szalenie ważna.
Czy są jakieś mity, związane z prowadzeniem hotelu?
Chyba ich nie znam, bo nie poruszamy się w kręgu hotelarzy, nie chadzamy na branżowe eventy, nie uczestniczymy w opłaconych pseudoplebiscytach na najlepszy, najcudowniejszy i najbardziej uroczy pensjonat. Przyjaźnimy się natomiast z właścicielami innych ciekawych miejsc pensjonatowych w Polsce i na świecie i niewątpliwie nasze towarzyskie spotkania często obfitują w tak zwane branżowe anegdoty. Nie są to natomiast jakieś mity, tak myślę. Raczej mniej lub bardziej śmieszne przypadki.
Czy mimo tego, że masz własne, cudowne miejsce, jeździsz na weekendy do innych tego typu miejsc w Polsce?
Oczywiście! Choć to trywialne powiedzenie – podróże kształcą. To jest nasza główna motywacja. Ale bywanie w innych miejscach to dla nas też ogromna wiedza branżowa. Nie chodzi bynajmniej o to, żeby pojechać, zobaczyć i coś skopiować. Rzecz w tym, żeby być gdzieś Gościem i zwrócić uwagę na to, czego my jako Goście oczekujemy, co jest dla nas ważne, na co zwracamy uwagę i jak chcielibyśmy być goszczeni. Żeby to potem jeden do jednego odwrócić i sprawdzić, czy oby na pewno u nas jest w tym aspekcie ok.
A na co zwracasz uwagę w innych hotelach?
Na wszystko! To rodzaj skrzywienia zawodowego – nie zapanujesz nad tym, choć bardzo się starasz 🙂 To jakbyś był producentem Mercedesa , a pojechał na jazdę próbną do BMW – nawet miękkość dywanika będzie dla Ciebie ważna.
Pisząc o Mercedesie czy BMW, nie chciałabym jednak, żebyś odebrała, że czujemy się jak pięciogwiazdkowy hotel. To tylko przykład. Nie aspirujemy do bycia marką luksusową. Chcemy być po prostu jacyś, wyróżniać się. I mam nadzieję, że nam to wychodzi.
Jakie dałabyś rady osobie, która nosi się z pomysłem założenia własnego hotelu?
Żeby nie kopiowała miejsc, które już istnieją, tylko pokusiła się o stworzenie swojej bajki. Tylko takie miejsca mają rację bytu dziś w bardzo już konkurencyjnym środowisku pensjonatowo-hotelowym.
Planujesz rozbudować W DRZEWACH? Domków jest zaledwie kilka a kolejki chętnych są ogromne – sama czekałam na swój ciepły, weekendowy termin prawie rok!
Nie planujemy budowy kolejnych domów, bo naszym celem nie jest maksymalizowanie zysków. Wiemy , że największą siła tego miejsca jest jego intymność i kameralność. Taki cel przyświecał nam od początku i tego się trzymamy.
Niestety, przez to nasze podejście weekendowy pobyt należy w tej chwili rezerwować z około 2 letnim wyprzedzeniem i radośnie oczekiwać 😉 Dobrze być też z nami w kontakcie i obserwować nas na Facebooku i Instagramie. Ogłaszamy się jeśli coś nam się zwalnia, a od czasu do czasu się zwalnia, zwłaszcza w sezonie zimowym. Wytrwali, którzy często do nas dzwonią i się przypominają, nie czekają długo, naprawdę 🙂
Ale znając Was, plany na DRZEWA napewno jakieś macie?
No jasne! Będziemy ulepszać to, co jest i podwyższać standard domów. Dziś wiemy więcej o budowaniu energooszczędnym i pasywnym i w tym kierunku będą się zmieniać nasze DRZEWA.
Chcemy być jeszcze bliżej natury i jeszcze bardziej w zgodzie z nią. Powiększamy też trochę naszą część zapleczową, upiększamy ogród – takie małe, ale szalenie ważne dla nas zmiany.
Wszystko to brzmi jak masa pracy! Masz w ogóle jeszcze czas na podróżowanie?
Mam oczywiście, choć nie tak wiele, jak kiedyś. Zaczyna nas uziemiać szkoła naszych dzieci. Wierzę, że to tego wrócimy.
Mamy taki plan na emeryturę, żeby sprzedać wszystko czego nam się uda dorobić, kupić dobrego kampera i ruszyć w świat. Nie być przywiązanym do żadnego z miejsc na stałe. Zatrzymywać się tam gdzie uznamy, że jest dobrze i pozostawać tak długo, dopóki nam się nie znudzi.
Masz swoje ulubione kierunki?
Dziś nasze kierunki podyktowane są potrzebom i możliwościom naszych dzieci. Są to więc i dziewicze zakątki zgubione gdzieś w naturze, ale i Legolandy. Jak się decydujesz na rodzicielstwo, to z dobrodziejstwem inwentarza, czyli podróży do „dzieciorajów” 😉
Poza tym dzieci są zafascynowane podróżowaniem kamperem, więc siłą rzeczy podróżujemy głównie po Europie. Ale dużo też jeździmy po Polsce, którą kochamy i z wiekiem coraz bardziej doceniamy.
Dzięki za rozmowę! 🙂
>> Macie pytania do Gosi? Dajcie znać w komentarzu! <<
A jeżeli chcecie przeczytać więcej o W DRZEWACH, zapraszam do mojego wpisu o TUTAJ.
Dodaj komentarz