To miejsce momentalnie skradło moje serce. Totalnie klimatyczne, położone nad samym jeziorem w sercu Puszczy Augustowskiej, a do tego … serwujące najlepsze pierogi ruskie świata! Poznajcie SIRVIS.
Weekend w Polsce:
SIRVIS – klimatyczne apartamenty nad jeziorem w sercu puszczy
Droga na miejsce nieco się dłużyła. Piątek jak piątek – korki na wyjeździe z Warszawy a potem trasa na Grajewo naszpikowana policją (nie obyło się bez mandatu, niestety…). Mimo, że z Warszawy do Augustowa jest ok. 260 kilometrów i mimo, że wyjechałam o 15:30, na miejsce dotarłam dopiero około 21:00 (pocieszę Was, że droga powrotna była już dużo szybsza – 3 i pół godziny). Miejsce, do którego przyjechałam, wynagrodziło mi jednak wszelkie niedogodności podróży.
Kolejnego dnia obudziło mnie słońce i najlepszy na świecie widok na jezioro Serwy.
SIRVIS – apartamenty nad jeziorem
Apartamenty SIRVIS to w całkiem spory dom, który jest postawiony obok domu właścicieli. Edyta i Wojtek mieszkają w nim razem z dwójką rozbrykanych psiaków – Dakarem i Lusią, które chętnie bawią się z gośćmi (jeżeli macie dzieci no worries, psy są bardzo baby-friendly).
Historia tego miejsca jest taka, że przyjechali tu kilka lat temu i totalnie się zakochali. Trudno się dziwić – spokój, lasy, piękne widoki, puszcza i superczyste jezioro (w Polsce tak czystą wodę widziałam chyba tylko w Twardym Dole w Borach Tucholskich) naprawdę robią wrażenie. Wkrótce potem Edyta i Wojtek wyprowadzili się z rodzinnego Białegostoku, postawili nad jeziorem swój całoroczny dom, a następnie dostawili dom gościnny.
Pokoje w Sirvis
Dziś w SIRVIS (ciekawostka: znaczenie tego słowa to „szary” i faktycznie, obydwa domy są pomalowane na ten kolor) znajdziecie łącznie 9 apartamentów.
Każdy z nich jest nieco inny pod względem koloru przewodniego (np. w Kormoranie będzie to pomarańcz, w Biedronkach czerwień a w Żabkach zieleń).
Cechą wspólną jest to, że są utrzymane w skandynawskim stylu – znajdziecie tam dużo drewna, ciepłe koce, kafelki we wzory a także marynarskie sznury, które stanowią ciekawe wykończenie całości (pojawiają się m.in. jako element dekoracyjny płytek łazienkowych, luster i oświetlenia a także jako chociażby poręcz przy schodach). Jestem obecnie na etapie urządzania nowego mieszkania, więc z ciekawością podglądałam wszystkie te rozwiązania i przyznam, że znalazłam dla siebie kilka inspiracji! 🙂
/Psst! Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na mój newsletter 🙂 Będzie mi również miło, jeżeli zajrzysz na mojego Instagrama! /
Tutaj znajdziecie listę wszystkich dostępnych w SIRVIS pokoi > pokoje w Sirvis. Ich ceny wahają się od 150 do 450 zł za noc, w zależności od pokoju oraz od sezonu (wysoki, średni, niski).
Ja polecam Wam apartament w którym sama byłam, czyli Kormorany.
Jest zdecydowanie największy – składa się z salonu z aneksem kuchennym (w salonie jest rozkładana sofa, baaardzo stylowa koza którą można odpalić oraz cudowny, podwieszany hamak – idealny do czytania!), sypialni z podwójnym, wygodnym łóżkiem i łazienki. Dla dwóch osób (również z dzieckiem) będzie bardzo komfortowo, cztery (z racji rozkładanej kanapy) też się zmieszczą.
A co najważniejsze – apartament Kormorany jako jedyny ma swój własny ganek z fotelami, krzesłami, hamakiem oraz widokiem na jezioro 🙂
Co robić na miejscu?
Jeżeli zastanawiacie się, co można robić na miejscu, wybór jest bardzo duży.
W ciepłym sezonie – zdecydowanie jezioro. Pływanie, kajaki, łódka (uwaga: na jeziorze Serwy jest zakaz pływania na silniku, więc w grę wchodzi wyłącznie żagiel albo … wiosła 🙂 ). W pobliskim Augustowie jest też bardzo duży wake park i fajny park linowy z kilkoma poziomami trudności (jest też opcja dla dzieciaków).
Ja podróżowałam poza sezonem, więc z jeziora co prawda nie skorzystałam, za to spędziłam większość swojego czasu na odpoczynku i czytaniu – moim ulubionym miejscem były zawieszone na drzewach hamaki (zobaczcie zdjęcie poniżej).
Zrobiłam też wycieczkę rowerową po pobliskich lasach i śluzach (w SIRVIS są bardzo porządne, górskie rowery, które można nieodpłatnie wynająć).
Opcjonalnie można pojechać też do Augustowa na trochę bardziej miejski spacer (ok. 23 km. Ciekawostka: podobno kilka lat temu Augustów okrzyknięto najmilszym miastem Polski), obiad i lokalny przysmak – podlaskie ciasto „Marcinek”. Najlepsze, złożone z bardzo cienkich placków, znajdziecie w restauracji „Kaktusik”. Na terenie obiektu jest też kilkuosobowa sauna którą można wynająć (koszt to ok. 120 zł za 2 godziny), co może być dobrym pomysłem, jeżeli wybieracie się na zimowy weekend w kilka osób. Co ciekawe, obok pomieszczenia z sauną jest też mały pokój ze stołem i ławami – możecie tam zamówić napoje i przekąski (nawet chleb ze smalcem!).
A wieczorem można zahaczyć o słynny dancing w ALBATROSIE – ja akurat tym razem odpuściłam sobie tę atrakcję, ale kiedyś dwukrotnie próbowałam tam wejść i nigdy nie było miejsc. Widać rezerwacja stolika to „must” 😉
A jak już znudzą się Wam spacery, rowery i książki, w SIRVIS możecie skorzystać w mini-siłowni, masaży oraz ruskiej bani, w której wygrzejecie się po całym (jakże męczącym!) dniu 😉
Jeżeli natomiast podróżujecie z dziećmi, to Wasze pociechy też znajdą na miejscu coś dla siebie. Na terenie SIRVIS jest zjeżdżalnia, piaskownica, cały pokój zabaw zaraz przy jadalni oraz dwa pocieszne psiaki! 🙂
Czas na najważniejsze – jedzenie!
W kwestii posiłków – w SIRVIS serwują smaczne śniadania (sery, domowej roboty wędliny, warzywa, płatki owsiane z jogurtem, musem owocowym i owocami, jajecznicę, w cenie 25 zł / osoba, 10 zł / dziecko; ) a także trzydaniowe obiadokolacje (50 zł / osoba, 20 zł / dziecko), które trzeba zamówić poprzedniego dnia. Ja trafiłam na bardzo smaczny, chudy rosół, surówkę z czerwonej kapusty z kukurydzą, obłędne pierogi ruskie z podsmażaną cebulką (serio, chyba tylko moja Babcia robi lepsze) i brownie z wiśniami na deser. Jeżeli będą pierogi, bierzcie w ciemno!
Inną opcją jest podjechanie na obiad lub kolację do Augustowa, ale nie wiem, na ile jest sens, skoro na miejscu tak ładnie i smacznie 🙂
Podsumowanie
Jak dla mnie SIRVIS jest cudownym miejscem na weekend, może nawet nieco przedłużony – w końcu na miejscu macie jeziorio, lasy, masaże, świetne pierogi, romantyczne hamaki, przemiłych właścicieli, cudowne psiaki, ruską banię i Augustów, a 200 kilometrów dalej Wilno, o które można przy okazji zahaczyć. Słowem – pięknie, miło, smacznie i na relaksie.
Jedyna rzecz, do której mogłabym się przyczepić jest taka, że w pokoju, w którym wykonywano masaż było trochę za zimno, by w 100% się zrelaksować, ale to akurat mała rzecz no i byłam na przełomie sezonu grzewczego, gdy na zewnątrz nie było jeszcze tak zimno.
Także jak dla mnie – miejsce perfect! Na pewno tam wrócę 🙂
Podoba Ci się w Sirvis?
A Wy, jakie ciekawe miejsca tego typu w Polsce polecacie?
Dajcie znać w komentarzach!
Przyjaciel Lusi ma na imię Dakar. Ale poza tym wszystko się zgadza! Też spędziliśmy super wakacje w apartamencie Kormorany.
Taak, faktycznie! Podczas wyjazdu cały czas myliłam imię 😉
Fantastycznie to wygląda ;D
Jest cudnie! 🙂
Świetne miejsce…i zdjęcia! 🙂 Super klimat. Powiem szczerze, że mam jeszcze trochę zaległości w naszej Polsce do nadrobienia. Ostatnio jestem zakręcona na punkcie Mazur. Mam ochotę zaszyć się w takim domku, na hamaku, z gorącą herbatą na kilka dni 🙂 Uściski!:)
to trochę jak ja – właśnie teraz staram się nadrobić to, co mnie ominęło – a jest tyle pięknych miejsc i co rusz otwiera się nowe 🙂
Masz jakieś mazurskie miejscówki do polecenia? :))