Gdy dostałam zaproszenie od szwedzkiej Ambasady na wyjazd, na początku była ogromna euforia. A potem powiedziano mi, że wyjazd jest do … Sörmland.
Nie miałam pojęcia gdzie to jest, ani co tam można robić. Wiedziałam tyle, że z Polski są tam tanie loty. W internecie po pierwszych poszukiwaniach znalazłam jednak niewiele informacji na temat samej okolicy.
Zaczęłam szperać głębiej. Przeglądać zagraniczne blogi, YouTube’a, Instagrama, stronę organizacji turystycznej regionu (klik). Wciąż niewiele! Stwierdziłam, że jedziemy, że czemu nie i że taka podróż w nieznane, do mało jeszcze odkrytego regionu, to może być przecież całkiem ciekawa przygoda.
I wiecie co? Okazało się, że Sörmland skrywa wiele perełek. Przepiękna, surowa natura, cisza, spokój, na każdym kroku niezwykle fotogeniczne, kolorowe domki. Region jest naprawdę fajną propozycją na slow weekend, rzut beretem od Polski – taki w otoczeniu niesamowitej przyrody, niezwykłej architektury i … dobrego jedzenia, bo przecież bez tego nie ma wyjazdu!
Idealny slow weekend w Szwecji:
Sörmland, czyli natura, spokój i kolorowe domki
Dla kogo Sörmland?
- Dla par, które szukają spokoju i odpoczynku – w okolicy znajdziecie sporo pięknych hoteli z bardzo dobrą ofertą SPA, smaczne restauracje oraz wiele malowniczych miejsc, idealnych na spacery. Samego zwiedzania jest niewiele, więc zostaje sporo czasu na przytulanie 😉
- Dla rodzin z małymi dziećmi – jest spokojnie, kameralnie, bez tłumów. Jest piękna natura, dobre trasy na długie spacery z wózkiem, przystosowane pod wózki chodniki, krzesełka dziecięce w restauracjach, łóżeczka w hotelach, informacje o alergenach w większości knajp. Baby friendly, totalnie. My byliśmy z 8-miesięcznym wtedy Mikim i było cudownie – mimo, że w marcu, więc dość rześko.
Psst! Jeżeli jesteś Mamą lub spodziewasz się Maluszka, zapraszam do mojego sklepu Bonjour Mommy z najbardziej kobiecymi ubraniami ciążowymi i do karmienia.
Sörmland – top 7 zachwytów,
czyli co zobaczyć na miejscu
1. FEMORE HEAD (FEMORE HUVUD)
Najpiękniejsze miejsce, jakie widziałam w Sörmland, zaledwie 17 kilometrów za Nyköping. Jeżeli więc wybieracie się na jednodniówkę albo weekendowy wypad, to Femore jest nie do ominięcia.
Femore Head to monumentalny klif, bezkresne morze i czerwone domki, położone malowniczo na majestatycznej skale tuż nad morzem, w otoczeniu pachnącego, iglastego lasu. Pokój w tych domach możecie wynająć (w dalszej części artykułu podrzucam kontakt, a niełatwo go znaleźć) i cieszyć się śniadaniem na tarasie z najlepszym widokiem w całym regionie. Poza sezonem taras jest natomiast otwarty dla wszystkich, bo pensjonat nie działa.
Do Femore Head nie można dojechać samochodem – musicie zostawić auto na parkingu i resztę trasy pokonać pieszo – zajmie Wam to jakieś 10-15 minut przepiękną trasą przez las. Dla rodziców: po leśnej ścieżce (lekko uklepanej) bez problemu przejedziecie wózkiem.
Dla fanów militariów: w okolicy znajdziecie też Femore Fortress, czyli muzeum zimnej wojny. Ja ominęłam, bo to niekoniecznie mój klimat atrakcji, ale Tripadvisor podpowiada, że to jedna z topowych atrakcji okolicy.

2. TROSA
Małe, zaledwie kilkutysięczne, spokojne miasteczko nad morzem, nazywane „szwedzkim St Tropez”. Blichtru, glamouru i przepychu w stylu francuskiego kurortu tu jednak zupełnie nie widać i nie czuć, chociaż niektóre samochody bez problemu wtopiłyby się w klimat Lazurowego Wybrzeża. Jest za to klimatycznie i uroczo a czas płynie wolno i leniwie.
Co można robić w Trosa?
Polecam Wam spacer wzdłuż rzeki w stronę portu i zaglądanie ukradkiem przez okna maleńkich, szwedzkich domów o ciepłych wnętrzach jak z katalogu Ikei. W porcie obowiązkowe zdjęcie z Tullhuset – najbardziej fotogenicznym, czerwonym domkiem z rybą i szyldem Walkommen till Trosa.
Potem przerwa na kawę i kanelbullar (szwedzka bułka cynamonowa – bajka!) w Marsipangarden – niewielkiej kawiarni i manufakturze czekoladek i marcepanu (w menu znajdziecie też przepyszne ciasta, również wegańskie).
Następnie przejażdżka po okolicy w poszukiwaniu szwedzkich, czerwonych chatek, designerskich, nowoczesnych domów i dzikich zwierząt (my trafiliśmy na duże stado jeleni i saren!).
A na koniec dnia wizyta w cudownym SPA w hotelu Trosa Stadshotell – d0 Waszej dyspozycji jest odprężający pokój do aromaterapii, sauna sucha i mokra, ciepły basen oraz zdrowe przekąski. Idealne miejsce na relaks! Psst! W hotelu mają też świetną restaurację – do najtańszych nie należy, ale warto od okazji. Z tańszych knajpek warto zwrócić uwagę na „Fina Fisken” – sezonową restaurację z rybami i owocami morza tuż przy porcie.

3. FIKA
Fika to odpoczynek i jedzenie, a jak odpoczynek i jedzenie to przecież w zachwytach znaleźć się musi 🙂
Fika to kultowa w Szwecji „przerwa” – wyjście na kawę i coś słodkiego, np. pachnącą, miękką i tłuściutką cynamonową bułeczkę kanelbullar. To ten moment w ciągu dnia, gdy zatrzymujesz się na chwilę i kompletnie wyłączasz – samemu lub w towarzystwie znajomych z pracy czy przyjaciół.
I taka tradycja to mi się podoba! Od teraz fika będzie u mnie codziennie, najlepiej kilka razy! 😉
4. ARCHITEKTURA
Region Sörmland urzeka swoją architekturą. Znajdziecie tam ponad 700 świetnie utrzymanych zamków, dworów i pałacy, dziś zamienionych w hotele, muzea lub prywatne posiadłości. W jednym z nich (Dufweholms Harrgard – więcej o tym miejscu będzie poniżej) miałam okazję spać. Zwiedzając region autem wypatrujcie też nowoczesnych, designerskich domów, położonych malowniczo na zboczach. Gdy krążyliśmy w okolicy Trosa w poszukiwaniu dzikich zwierząt (ale też dlatego, że Mały nam usnął a gdybyśmy się zatrzymali istniało jakieś 100% pewności, że się zbudzi) trafiliśmy na kilka takich architektonicznych perełek.
Poza tym w Sörmland na każdym kroku znajdziecie urocze, malutkie, drewniane domki we wszystkich kolorach z Painta. W Nyköping jest cała ulica, na której każdy dom jest pomalowany na pastelowo – gotowe tło do co najmniej kilku dobrych zdjęć na Instagrama 😉 Wpiszcie w nawigację Västra Trädgårdsgatan – z resztą łatwo tam trafić nawet kompletnym przypadkiem, bo to ścisłe centrum miasta.
Zwróćcie też uwagę, że bardzo dużo budynków – domy, domki, kościoły, stodoły, sklepy, budynki gospodarcze – w Sörmland ale i całej Szwecji jest pomalowanych na charakterystyczny odcień ciemno-rudej czerwieni. Ten typowy dla Szwecji kolor – tak zwana czerwień faluńska (faluröd), pochodzi z Falun, 260 km na północ od Nyköping, gdzie kiedyś była kopalnia miedzi.
Są różne wersje historii faluńskiej czerwieni. Jedna z nich głosi, że w XIV wieku kościoły w Szwecji zaczęły malować swoje fasady na ten właśnie odcień, by z daleka wyglądać jak majestatyczne gotyckie katedry.
Inna z kolei mówi o tym, że szwedzkiej szlachty nie było stać na murowane domy, więc malowali swoje drewniane posiadłości na kolor cegły.
Jeszcze inna wersja wspomina o holenderskich budowniczych, którzy byli zatrudnieni do wnoszenia rezydencji szwedzkich szlachciców. Holendrzy budowali domy w swoim narodowym kolorze – pomarańczowym. Po jakimś czasie mieszczanie zaczęli się bogacić i mogli sobie pozwolić na lepsze domy, więc zaczęli stawiać budynki podobne do tych szlacheckich, co by poczuć nieco luksusu. A że pomarańczowa farba szlacheckich rezydencji po całym tym czasie zaczęła się utleniać i czerwienieć, mieszczanie malowali swoje domy na czerwono, sądząc, że to szlachecki kolor.
Dziś czerwona farba nie tylko nadaje kolorytu i typowo szwedzkiego charakteru budynkom, ale też pomaga chronić drewno przed wilgocią.
5. PRZYRODA
Do Szwecji jechałam po spokój i wyciszenie i powiem Wam, że Sörmland jest totalnie o tym.
Drogi wijące się przez gęsty las. Spektakularne, skaliste i nieco surowe wybrzeże. Jeziora obrośnięte złotą trawą, oplecione długimi ścieżkami do spacerowania. Ciągnące się po horyzont łąki, na których gdzieniegdzie wyrastają ciemnoczerwone, szwedzkie domki. Dzikie zwierzęta, które spokojnie przechodzą przez drogę.
Jeżeli lubicie takie klimaty, na pewno będziecie zachwyceni.
6. NOCLEG W JEDNYM Z 400 DWORÓW
Dufweholms Harrgard miał być po prostu jednym z hoteli na kolejny nocleg, a stał się dla nas miejscem, do którego chętnie byśmy wrócili – tylko może gdy zrobi się troszkę cieplej.
To dwupiętrowy, pięknie utrzymany, żółty dworek, malowniczo położony nad samym jeziorem niedaleko miasta Katrineholm. Znajdziecie tu klimatyczne pokoje (mi od razu skojarzyły się z książką „Mała Księżniczka”, którą kochałam w dzieciństwie), pyszną kuchnię, jezioro w którym latem można się kąpać i fajną, wyłożoną drewnianymi panelami ścieżkę spacerową obok jeziora, poprowadzoną przez las i trawy (nadaje się dla wózków). A obok głównego budynku do wynajęcia jest też domek z zewnętrznym jacuzzi z widokiem na jezioro.
Jeżeli lądujecie w Nyköping na nieco dłużej niż weekend i szukacie miejsca na relaks, spacery i nic nierobienie – zapiszcie ten adres 🙂

7. NYKOPING
Nyköping to niewielkie miasto (ok. 40 000 mieszkańców), które ma jednak całkiem sporo do zaoferowania. Jeżeli wybieracie się do Szwecji na jednodniówkę, w Nyköping nie będziecie się nudzić – a jeżeli zdecydujecie się połączyć to miasto z Femore (punkt #1 tej listy) to już w ogóle 🙂
W Nyköping znajdźcie chwilę, żeby odwiedzić zamek, port, uliczkę Västra Trädgårdsgatan pełną pastelowych domków, kościół Św. Mikołaja i główny plac, na którym znajdziecie malowniczy, stary ratusz miejski, w którym dziś mieści się biuro informacji turystycznej.
Na lunch lub fika koniecznie skoczcie do Hellmanska Gården – przytulnej i pysznej knajpki, serwującej zdrową kuchnię (ich sycące sałatki z olbrzymią ilością łososia lub kurczaka skradły moje serce) ale też bardzo smaczną pizzę. Hellmanska Gården to z resztą nie tylko restauracja i kawiarnia, ale też piekarnia oraz niewielki sklep z upominkami (świece, herbaty, akcesoria do domu), którego historia sięga XIX wieku. Jeżeli szukacie czegoś na prezent ze Szwecji dla bliskich, to dobrze trafiliście.


Jak dolecieć do Sörmland?
Do lotniska Sztokholm Skavsta (NYO) w Nyköping dolecicie Wizzairem lub Ryanairem z wielu polskich miast za grosze (ceny biletów w promocji mogą zaczynać się nawet od 29 złotych – tu znajdziecie kilka rad odnoście taniego podróżowania). Lot z Warszawy trwa niecałe półtorej godziny.
Na lotnisku wypożyczyliśmy samochód, bo mieliśmy zaplanowany kilkudniowy road trip po regionie, ale są też taxi oraz transport miejski do centrum Nyköping, a także do Sztokholmu i okolicznych miast (Trosa, Katrineholm). Więcej informacji znajdziecie na stronie lotniska (klik).
Sörmland – kiedy jechać?
Najlepszym momentem na zwiedzanie Szwecji jest wiosna, lato i wczesna jesień. Myślę, że optymalny termin to maj – wrzesień. My byliśmy pod koniec marca i było jeszcze za zimno (ok. 4C) i z racji położenia w sąsiedztwie morza – również nieco wietrznie. W maju będziecie mieć już zieleń, kwiaty i wyższe temperatury, więc powinno być dużo przyjemniej.
Sörmland – na jak długo jechać?
Wszystko zależy od tego jakie ustrzelicie bilety. Szwecja tania nie jest (chociaż Sörmland i tak jest duużo tańszym regionem niż chociażby Sztokholm!), więc dobrą strategią jest upolowanie jak najtańszego lotu, żeby zostało trochę budżetu na pobyt 🙂
Na miejscu myślę, że warto zostać 1-5 dni. Podczas jednodniówki możecie zobaczyć Nyköping – zwiedzić zamek, przejść się ulicami z kolorowymi domkami, zrobić fika (typowo szwedzka „przerwa” na kawę i słodką bułeczkę – od czasu wyjazdu robię to codziennie!), popróbować specjałów szwedzkiej kuchni.
Jeżeli zdecydujecie się na dłuższy pobyt, do czego Was namawiam, możecie wybrać się dalej: nad morze (Femore, Oxelosund) oraz do okolicznych, malowniczych miejscowości Katrineholm, Trosy, Mariefred.
Dobrym pomysłem jest też połączenie wizyty w Sörmland ze Sztokholmem. My tym razem stolicę ominęliśmy, bo ja już kiedyś byłam a Karol nie mógł przedłużyć urlopu.
Sörmland – gdzie mieszkać?
Jeżeli zatrzymacie się w Nyköping polecam Wam hotel SUNLIGHT, położony w dawnej fabryce mydła. Zadbany, miła obsługa, przyjemny basen, obłędne jedzenie (kolacje to były małe dzieła sztuki a na śniadanie był nawet jogurt owsiany – świetna opcja dla osób jak ja nie jedzących nabiału). Mali i więksi chłopcy na pewno zainteresują się też ciekawą kolekcją historycznych aut, którą skrywa drugie piętro hotelu.
Drugą opcją, 17 kilometrów za Nyköping jest przepiękny RUNNVIKENS PENSION. Ja niestety tam nie mieszkałam, ale natknęłam się na niego robiąc reserach przed wyjazdem i możecie mi wierzyć na słowo – to najładniejsze miejsce w okolicy. Do tego rewelacyjnie oceniane.
W Trosa najlepszym miejscem na nocleg jest Trosa Stadshotel & SPA. Położony w sercu miasteczka – zaraz obok kawiarni, restauracji, rzeki i centrum informacji turystycznej. W hotelu znajdziecie świetną restaurację, pyszne śniadania i cudowne, kameralne SPA z ciepłym basenem, pokojem do aromaterapii, sauną mokrą i suchą oraz drobnymi przekąskami (jabłka, sok ananasowy). Dodatkowy punkt za to, że miejscu można też kupić lampkę prosecco 😉
W okolicy Trosa znajdziecie również mnóstwo przepięknych domów – wiele z nich można wynająć przez Airbnb (tutaj łapcie 100 zł zniżki na pierwszą rezerwację). Specjalnie dla Was wyszukałam te najładniejsze:
- jasny dom z zewnętrznym jacuzzi
- typowo szwedzki domek nad morzem
- przeszklony, nowoczesny dom za miastem
- domek z letnim basenem
Jeżeli wybierzecie się do Katrineholm, ciekawym miejscem na nocleg jest Dufweholms Herrgard – hotel w dawnym dworze, kilka kilometrów za miastem. W Sörmland takich dworków i pałacy jest ponad 400 – część z nich przerobiono na hotele i muzea a część to własność prywatna. Dufweholms Herrgard to pięknie utrzymana i wyjątkowo zadbana posiadłość . W okolicy znajdziecie lasy, jezioro i wiodącą obok bardzo przyjemną ścieżkę spacerową (wózek dziecięcy bez problemu pojedzie, bo ścieżka jest wyłożona drewnianymi panelami). Latem w jeziorze można się kąpać.
A jeśli chcielibyście pobyć trochę nad morzem, to możecie rozważyć jedno z tych miejsc:
- Femöre: pokój w czerwonym domku na skale, z tarasem wychodzącym bezpośrednio na morze. Dookoła las. Widok naprawdę zapiera dech w piersiach! To najładniejsze miejsce jakie wiedziałam podczas całej mojej podróży po Sormland. Bardzo trudno jest znaleźć kontakt do tego domku (na Booking szukać próżno), ale podpowiem Wam, że możecie zarezerwować tam pokój na tej stronie.
- Oxelösund: jeżeli lubicie klimat campingu, koniecznie sprawdźcie Jogersö Camping, położony na wyspie zaraz przy Oxelösund. To bardzo popularna letniskowa miejscówka Szwedów, którzy tłumnie przyjeżdżają tu całymi rodzinami. Poza sezonem – pusto i kameralnie. Żeby się tam zatrzymać nie musicie mieć campera – na miejscu są również całkiem przyjemne domki a nawet jurtę, które można podnająć. Jedyny minus – wspólna łazienka, ale hej, w końcu camping rządzi się swoimi prawami 🙂
W tym artykule znajdziecie z kolei mnóstwo trików na to, jak taniej zarezerwować hotel 🙂
Co zabrać ze sobą?
W Szwecji nigdy nie wiadomo, jaka będzie pogoda, więc dobrze mieć ze sobą zarówno okulary przeciwsłoneczne jak i nieprzemakalne buty oraz składany parasol 🙂
Ceny na miejscu nie należą do najtańszych, więc dobrze jest zabrać ze sobą z Polski jakieś drobne przekąski – szczególnie, że wiele restauracji jest nieczynnych w godzinach po lunchu, aż do kolacji.
Dla rodziców: przyda się lekki wózek podróżny (ja mam Easywalker Buggy XS, który bardzo polecam) a jeżeli jesteście na etapie rozszerzania diety to również zapas słoiczków, bo w Szwecji wybór jest równie ogromny jak ceny.
Ceny na miejscu
Dla ułatwienia przelicznik:
10 koron = 4 zł
100 koron = 40 zł
- Kanelbullar (cynamonowa bułeczka) w kawiarni w Trosa: 32 korony
- Espresso w kawiarni w Trosa: 35 koron
- Latte w kawiarni w Trosa: 45 koron
- Wynajem auta na 3 dni (VW Polo): 560 koron
- Litr benzyny: 15 koron
- Nocleg w hotelu Sunlight / Nykoping: od 350 zł za pokój 2-osobowy ze śniadaniem
- Trosa Stadshotel & SPA: od 450 zł za pokój 2-osobowy ze śniadaniem
- Dufweholms Herrgard: od 450 zł za pokój 2-osobowy ze śniadaniem
- Espresso + latte w McDrive: 14 koron
- Piwo w restauracji: 70 koron
- Bardzo dobry lunch all you can eat w restauracji w Trosa: 120 koron za osobę
- Lunch serwowany w Nykoping (1 danie + napój): 100 koron za osobę
- Mała woda w restauracji: 16 koron
Co przywieźć ze sobą?
Każdy z wyjazdów lubi przywozić co innego. Ja akurat nie jestem fanką magnesów i figurek ale wszystkiego co można zjeść a odkąd pojawił się na świecie Mały, siłą rzeczy przywożę też najróżniejsze rzeczy które mogą się przydać jemu – od zabawek, przez książeczki po ubranka.
Z Sörmland fajnie jest przywieźć ze sobą do Polski:
- Dla siebie – kanelbullar: miękką, pulchniutką bułeczkę cynamonową. Najlepiej od razu w hurcie, bo uzależnia!
- Dla rodziców – coś z marcepanu: w Trosa jest urocza, rzemieślnicza kawiarnia Kutterkonfekt, która robi własne słodkości – w tym pyszne i piękne rzeczy z marcepanu, ale także czekoladki (w tym wegańskie) i różnego rodzaju ciasta. Marcepanki lub czekoladki będą ładnym i wiadomo – zawsze pożądanym prezentem 🙂
- Dla dzieci – misie Bukowski. Kultowe w Szwecji, mięciutkie misiaki, które można kupić w wielu miejscach – nawet na campingu czy w hotelu. Sama przywiozłam jednego ze sobą 🙂
Jeżeli wciąż się wahacie, wpadnijcie na mojego INSTAGRAMA – w wyróżnionych Stories znajdziecie obszerną relację z Sormland. Szerokiej drogi! 🙂
Przepiękna fotorelacja. Widać, że podróż się udała. Pozdrawiam 🙂
O tak, było pięknie! 🙂 Dziękuję 🙂
Jak widzę takie niesamowite zdjęcia to od razu chciałbym się spakować plecak i wyjechać w podróż 🙂
Koniecznie! Jest blisko, loty są tanie – chociaż na weekend! 🙂
Wybieramy się do Nykoping pod koniec kwietnia. Przestudiowałam i zapisałam wiele informacji z Twojego artykułu do wykorzystania. Czytałam już artykuły na kilka blogach o tych okolicach, ale dopiero u Ciebie znalazłam informacje o Femore. Jestem pewna, że spodoba się tam nam obojgu. Lot zarezerwowałam jako naprawdę tani, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie to ciekawe okolice i to takie, jak lubimy 🙂
Ale super! 🙂 Femore jest najlepszym punktem wycieczki – te widoki, obłęd! 🙂