Zawsze chciałam zobaczyć Kalifornię. Los Angeles, palmy, burgery, jazda na wrotkach po bulwarze przy plaży. W końcu się udało – mimo, że pierwsze plany były … zupełnie inne.
Początkowo myślałam o … Azji. Zeszłoroczna podróż do Indonezji była tak świetna, że z jednej strony bardzo chciałam wrócić w tamte rejony, ale z drugiej – zobaczyć inny kawałek świata. Tak na tapetę trafiły Karaiby. Niestety okazało się, że wrzesień to nienajlepszy czas na te wyspy (środek huraganowego okresu…). I w ten oto właśnie sposób stanęło na Kalifornii. Wrześniowa pogoda była przyjemna, do zobaczenia było sporo. Jedziemy!
O tym, co najlepiej zwiedzić i gdzie (przynajmniej dla mnie) jest najfajniej – w kolejnych postach. Natomiast teraz opowiem krótko jak wyglądała moja 3 tygodniowa (a w zasadzie 19-dniowa) trasa.
Na wstępie zaznaczę, że 3 tygodnie na poniższą trasę przez większą część wycieczki zakładają dość intensywne tempo (#ciśniemy!), dlatego jeżeli wolicie jeździć „na spokojnie”, lepiej zrezygnować z któregoś punktu i dłużej zostać w miejscach, które najbardziej Was interesują. A już na pewno zabukować loty, które dowiozą Was na miejsce jak najszybciej (ja miałam milion przesiadek, co było naprawdę wykańczające; z dzisiejszej perspektywy wolałabym dopłacić trochę za większy komfort podróżowania).
3 TYGODNIE W KALIFORNII
– MOJA TRASA
DZIEŃ #1: Przelot na trasie Warszawa – Kopenhaga – Londyn – Los Angeles.
Wiem, co myślicie: masakra. I sporo w tym racji, bo lot faktycznie był męczący, a nocleg na krześle (!!) na lotnisku w Kopenhadze nie należał do moich topowych podróżniczych doświadczeń (chociaż niejednokrotnie spałam w gorszych pod względem samych warunków miejscach).
Cenowo wyszłam na tym całkiem dobrze, natomiast jak wspomniałam, dziś zdecydowałabym się – mimo wszystko – na krótsze i bardziej komfortowe połączenie, bez tryliarda przesiadek. Good news jest taki, że na przeloty do Kalifornii pojawia się ostatnio całkiem sporo promocji, no i są też loty bezpośrednie, których w momencie mojej podróży nie było.
DZIEŃ #2: Los Angeles –> Las Vegas. Zwiedzanie Vegas nocą.
Zobacz też: podróż z Los Angeles do Las Vegas / Jeden dzień w Las Vegas
DZIEŃ #3: Poranek w Vegas i przejazd do miejscowości Williams, niedaleko Wielkiego Kanionu.
Zobacz też: podróż z Las Vegas do Wielkiego Kanionu
DZIEŃ #4: Zwiedzanie Wielkiego Kanionu.
Po południu przejazd do miejscowości Barstow na trasie do Sequoia National Park. Nocleg.
DZIEŃ #5: Zwiedzanie Sequoia National Park.
Po południu przejazd do miejscowości Mariposa, niedaleko Parku Yosemite. Nocleg.
> Zobacz też: Narodowy Park Sekwoi jak dojechać
DZIEŃ #6: Zwiedzanie Yosemite.
Po południu przejazd do San Francisco. Rada: jeżeli możecie wcisnąć gdzieś dodatkowy dzień, zaplanujcie go na Yosemite. Park jest niesamowity – idealne miejsce na trekking, spacery, obserwowanie dzikiej przyrody. Noc można spędzić pod namiotem lub w schronisku. Bajka 🙂
> Zobacz też: Yosemite jak dojechać?
DZIEŃ #7- 9: San Francisco.
Miasto jest cudowne (wzniesienia, Golden Gate Bridge, małe pastelowe domki, pyszne Chinatown) i pewnie można byłoby zostać tam dłużej, natomiast jak na 3-tygodniową wycieczkę 3 dni wystarczą.
> Zobacz też: Atrakcje San Francisco

DZIEŃ #10-15: Hawaje.
Jeżeli macie czas, zostańcie tu jak najdłużej. Nie byłam przekonana do tego miejsca (ile można oglądać ocean, plaże i palmy!), jednak gdy dojechałam na miejsce, zakochałam się totalnie. Tropikalna przyroda jak z Jurassic Park, pozytywny, wychillowany vibe w powietrzu i zupełnie inni ludzie. #najlepiej
Na Hawaje najszybciej dolecicie z San Francisco lub Los Angeles (w moim przypadku z San Francisco było sporo taniej!)
> Zobacz też: dlaczego warto pojechać na Hawaje?
DZIEŃ #16-18: Los Angeles.
Podobno ludzie dzielą się na fanów słonecznego LA i wielbicieli wietrznego San Francisco. Ja należę do tych drugich, dlatego 3 dni w LA to zdecydowanie wystarczająco na zobaczenie kilku najważniejszych spotów.
> Zobacz też: Podróż autostradą nr 1 z San Francisco do Los Angeles
DZIEŃ #19: Powrót do Polski (buu).
Trasa taka jak poprzednio, ale tym razem bez noclegu na lotnisku. Mała rada: szukajcie przelotów z jak najmniejszą ilością przesiadek – no chyba, że macie dużo urlopu i … cierpliwości 🙂
Tak w dużym skrócie (i bez Hawajów) wyglądała moja trasa:
krajowy.biz