Kazimierz Wielki nad Wisłą jest od zawsze idealną opcją weekendową. Nie tak daleko i z Warszawy i z Lublina, wiele pięknych i smacznych miejsc, plus to „coś” w powietrzu. W styczniu do Kazimierza wybrała się moja siostra, Magda z mężem. Zobaczcie ich subiektywny przewodnik po tym pięknym miasteczku!
Gdzie weekend w Polsce:
magiczny Kazimierz Dolny
Bardzo lubimy wracać do Kazimierza. Dzieje się tak, ponieważ za każdym razem zaskakuje nas czymś zupełnie innym. To piękne, urokliwe i klimatyczne miasteczko chyba … nie daje się nie lubić. Jest idealne na krótki wypad od wielkomiejskiego chaosu i pędu. Zaprasza nas i otula dziesiątkami małych, cichych uliczek, ciekawych restauracji i atrakcjami turystycznymi, których jest tu naprawdę sporo. Zobaczcie kilka miejsc, których po prostu nie można w Kazimierzu przegapić!
FOLWARK WALENCJA
Tym razem mieliśmy przyjemność zatrzymać się w Folwarku Walencja. Na miejsce dotarliśmy późnym popołudniem – po ciężkim dniu w pracy, przepełnieni tygodniowymi obowiązkami, zmęczeni korkami. I chyba nie mogliśmy trafić lepiej! Już od samego parkingu czuje się tam bardzo domowy i ciepły klimat. Mieliśmy to szczęście, że w czasie naszego pobytu Kazimierz przykryty był warstwą świeżego śniegu. Już od wejścia przywitały nas ciepłe dekoracje świetlne, a dym z komina zaprosił, by czym prędzej wejść do środka.
Na recepcji przesympatyczna Pani przywitała nas bardzo naturalnie, bez zbędnego napięcia – tak, jakbyśmy byli gośćmi w jej prywatnym domu. Oprowadziła po całym obiekcie, pokazała wszystkie zakamarki Folwarku i skierowała do pokoju – wybraliśmy Apartament Babci Zosi. Trafiliśmy cudownie! Gdzie jak gdzie – ale tutaj, w Kazimierzu – nie wyobrażam sobie mieszkać w innym miejscu, niż w takich domowych, czasami babcinych klimatach.
Apartament Babci Zosi jest bardzo przestronny, gustownie i stylowo urządzony. Tutaj wszystko do siebie pasuje, a całość sprawia, że po przyjściu z chłodu, nie chce się z tego pokoju wychodzić. W pokoju znajdziecie kominek (najlepiej!), który na nasze życzenie został bardzo szybko rozpalony i jeszcze bardziej podkręcił tę atmosferę. Aha – jeżeli będziecie wybierać się do Folwarku sprawdźcie też, czy jest dostępny Apartament Dziadka Walentego – w chwili, gdy byliśmy w Kazimierzu był akurat w remoncie, ale podobno też jest cudowny – z kominkiem i wanną w formie bani, w której można zanurzyć się po szyję!
Ponieważ wieczór był jeszcze młody, postanowiliśmy udać się na spacer po Kazimierzu. Na następny dzień mieliśmy zaplanowaną kolację w Folwarcznej Restauracji – więc dzisiaj postanowiliśmy posilić się na mieście. W sumie nieprzypadkowo (bo sprawdzaliśmy polecane miejsca wcześniej – robimy tak zaaaawszeeee 😉 ) trafiliśmy do Restauracji AKUKU.
RESTAURACJA AKUKU
Kolejny raz mamy wielkie szczęście! Świetna obsługa, wnętrza z klimatem idealnie pasujące do Kazimierza, ale przede wszystkim przepyszna kuchnia – tradycyjne polskie potrawy w trochę nowoczesnym wydaniu. Nie wiemy czy to głód, czy naprawdę tam pysznie gotują – ale nie mogliśmy przestać jeść 😉
Magda: Mają tam świetny barszcz (14 zł) i rybę z czarną soczewicą, puree, pieczarkami i kapustą (29 zł) – bardzo ciekawe połączenie. Rafał zamówił schabowego (26 zł) i …. to był najlepszy schabowy w jego życiu (serio)! A na poczekanie serwowane są drobne przekąski. Będąc na miejscu spróbujcie też rozgrzewającego grzańca – jest mega!
HERBACIARNIA U DZIWISZA
Żeby przyjemności nie było mało, wieczór na mieście zakończyliśmy w Herbaciarni u Dziwisza – chyba już kultowym miejscu na mapie Kazimierza Dolego. Byliśmy w wielu miejscach w całej Polsce i na świecie, ale tak klimatycznie urządzonej kawiarnio-herbaciarni jeszcze chyba nie widzieliśmy. Dodatkowo te ręcznie robione czekolady w małym sklepiku – uwaga łasuchy, to może być dla Was zguba! 🙂 Spróbujcie też rewelacyjnej herbaty z konfiturą z róży.
Psst! Na tej samej ulicy, co Akuku i Herbaciarnia u Dziwisza znajduje się jeszcze bardzo polecana, również w przewodniku Gault&Millau Polska, restauracja Vincent Kuchnia i Wino – nie mieliśmy okazji być – ale sprawdźcie ją i dajcie koniecznie znać! Może następnym razem się wybierzemy.
WĄWÓZ KORZENIOWY DÓŁ
Następnego dnia zabraliśmy się za zwiedzanie. Od rana, bo mimo, że jesteśmy śpiochami, nie ma co tracić dnia! 🙂 Po pysznym i pożywnym śniadaniu w Folwarku Walencja, pełni sił wybraliśmy się na podbój Kazimierza i okolic. Co zobaczyć w Kazimierzu? Przede wszystkim Wąwóz Korzeniowy Dół – uznawany za najpiękniejszy wśród wszystkich kazimierskich wąwozów. Spacer wzdłuż wąwozu zajmuje ok. 45 minut.
Wąwóz pokryty był co prawda śniegiem więc może nie mógł ukazać się w całej swojej okazałości tak jak latem, ale i tak wyglądał pięknie a spacer był bardzo przyjemny (do tego ściany wąwozu chroniły przed wiatrem!).
KLUBOJADALNIA PRZYSTANEK KORZENIOWA
Po spacerze zajrzyjcie do do znajdującej się tuż przy wejściu do wąwozu Klubojadalni Przystanek Korzeniowa. Polecana wśród turystów i osobiście sprawdzona przez nas gorąca, zimowa herbata w ciekawym, podróżniczym wnętrzu – to było coś! Na miejscu znajdziecie również coś do przekąszenia, jeżeli zgłodniejecie w trakcie spaceru.
RYNEK, ZAMEK, GÓRA, SYNAGOGA W KAZIMIERZU
W samym Kazimierzu warto jeszcze zobaczyć i wybrać się na spacer po rynku , otoczonym XVII-wiecznymi kamienicami. Na jego środku znajduje się zabytkowa, XIX-wieczna studnia – legenda głosi, że kto napije się z niej wody, będzie wracał do Kazimierza jeszcze nie raz 🙂
Za jedyne 5 zł można udać się też na zwiedzanie Zespołu Zamkowego, z panoramą na miasto z Góry Trzech Krzyży. Naprawdę warto – chociażby dla samego widoku. To też takie miejsce w którym warto zatrzymać się na moment, po prostu na myślenie.
Po powrocie z Góry Trzech Krzyży zajrzyjcie też do dawnej Synagogi (ul. Lubelska).
Psst! Kazimierz to również … stacja narciarska! Jeżeli więc jeśli jesteście tam zimą, a w dodatku lubicie sporty zimowe, możecie skorzystać z kilku tras, w tym z najdłuższej o długości 590 m. Znajdują się one przy ulicy Puławskiej 168 – szukajcie Stacji Narciarskiej Kazimierz.
U FRYZJERA
Smaczna restauracja z kuchnią polsko-żydowską i przytulnym wystrojem, rzut beretem od rynku. Spróbujcie pysznej, śniadaniowej shakshuki (12-14 zł) lub zupy rybnej z migdałami i rodzynkami (17 zł). Wieczorem to dobre miejsce na kieliszek owocowej, rozgrzewającej nalewki 🙂
U Fryzjera, ul. Jana Koszyca Witkiewicza 2, Kazimierz Dolny
DROŻDŻOWE KOGUTY
Kazimierz słynie również z drożdżowych kogutów. Można je kupić w wielu miejscach, ale mówi się, że te najlepsze są w piekarnio-cukierni Sarzyński. I chociaż słynne Koguty warto tam kupić bo są piękne i smaczne, to jeżeli macie smaka na kawę i drożdżówki, wybierzcie się gdzie indziej – tu niestety są bardziej z półki mocno średniej sieciówki.
OKOLICE KAZIMIERZA DOLNEGO
Będąc w Kazimierzu warto się udać także do pobliskich miast – do Puław i Nałęczowa (jeżeli macie czas). Razem z Kazimierzem tworzą trójkąt turystyczno-kulturalny. W Puławach warto zobaczyć odbudowany w XVIII wieku Pałac Czartoryskich – świetne miejsce na spacer, nawet zimą.
Nałęczów natomiast to przede wszystkim Park Zdrojowy, naprawdę duży i bardzo ładny, który zaprasza na spacer mnogością alejek, czy pijalnią czekolady Wedla (to zawsze nas przekonuje!). Wokół parku znajduje się również wiele zabytkowych willi, które zdecydowanie warto zobaczyć – najwięcej z nich znajduje się na ul. Lipowej. A jeżeli macie chwilę albo podróżujecie z dziećmi, dobrą opcją może być popołudnie na tamtejszym kompleksie basenów.
PS. Jeżeli spodoba się Wam Nałęczów i postanowicie tam wrócić, zerknijcie na cudowne miejsce, w którym warto się tam zatrzymać – domki W DRZEWACH (tutaj recenzja).
RESTAURACJA W FOLWARKU WALENCJA
Sobotni wieczór to przede wszystkim wizyta w Restauracji Folwarku Walencja. Po całym dniu chodzenia nie marzyliśmy o niczym innym, jak o dobrym jedzeniu, w spokoju i ciekawym wnętrzu. Znów się udało! Zajęliśmy miejsce tuż przy kominku.
Krótkie menu było naprawdę wystarczające i każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie. Poza tym zwiastowało świeże jedzenie. Nie bez przyczyny przewodniki (np. Gault&Millau Polska) i grupy turystyczne w internecie polecają restaurację w Folwarku jako jedną z tych, które na pewno warto odwiedzić.
Jedzenie tu daje się polubić już od pierwszego kęsa. Porcje idealne, wszystko podane bardzo elegancko, ale bez zbędnego przepychu. Kuchnia jest polska i to jest duży plus – nie wydziwiają i nie tworzą jakiejś sztucznej otoczki dla miejsca, które ma być kwintesencją „domowości”.
Do tego bardzo miła obsługa, która radziła sobie w dość trudnych, niesprzyjających warunkach (zabrakło prądu!). Ale wiecie co? Przez to było jeszcze bardziej ciepło i domowo – personel zapalił mnóstwo świec, które rozświetlały nas z każdej strony.
Co do menu nie polecamy Wam niczego konkretnego, bo menu zmienia się często a karta jest krótka – ale możecie być pewni, że czegokolwiek nie wybierzecie, na pewno będzie smacznie! 🙂
Po kolacji udaliśmy się do folwarcznego baru. Mogłoby się wydawać, że bar jak bar – ale nic bardziej mylnego. Pan Błażej – nasz mistrz tego wieczoru – uraczył nas takimi drinkami, że brakuje słów, by je opisać. Niezwykle życzliwy młody człowiek, dokładnie wypytał jaki rodzaj alkoholu lubimy, jakie smaki preferujemy oraz … jakie kraje nam się najmilej kojarzą (zaskoczenie!).
Na tej podstawie stworzył dla każdego z nas bardzo indywidualnego i autorskiego drinka. Na każdym etapie jego tworzenia opowiadał o tym, co robi i dlaczego. Pan Błażej jest bez dwóch zdań mistrzem w swoim fachu. Widać, że to człowiek z pasją i życzymy mu, by otworzył kiedyś miejsce z takimi drinkami, gdzie każdy będzie mógł przyjść i napić się czegoś wyjątkowego, w dodatku z taką obsługą!
Panie Błażeju – dziękujemy! 🙂
Na koniec zostawiliśmy sobie czas na partyjkę w bilarda i jedną kolejkę kręgli – tak, to wszystko w Folwarku Walencja. Na dodatek jest jeszcze sauna i jacuzzi, które możecie zarezerwować na konkretną godzinę, tylko dla siebie. Fajnie, prawda?
Weekend w Kazimierzu Dolnym – w skrócie
Nasz pobyt w Kazimierzu był po raz kolejny bardzo udany i intensywny. Trafiliśmy na super restauracje, przemiłą obsługę i cudowne jedzenie. Zatrzymaliśmy się w niezwykłym Folwarku Walencja, którego ocena na TripAdvisorze nie jest przypadkowa – ludzie tam pracujący to prawdziwi gospodarze tego miejsca, którzy dążą do tego, by goście czuli się u nich jak w domu. Jedzenie bardzo w tym pomaga, wystrój również.
Jeśli mielibyśmy się do czegoś przyczepić, to delikatnie do jakości kawy – ta z automatu, podawana na śniadanie, nie jest zbyt dobra – brakuje takiej świeżo parzonej, której sam zapach obudzi i nakręci do działania.
Poza tym jest tam ciepło, domowo i oryginalnie. Na pewno jeszcze tam wrócimy, chociażby … na drinki do Pana Błażeja! 🙂
Magda & Rafał
Zobacz też -inne hotele w Kazimierzu Dolnym:
Sport to Pestka says
Ojej! Właśnie mi uświadomiłaś, że w Kazimierzu jeszcze zimą nie byłam! Rynek wygląda pięknie! 🙂 ❤
Villa Bohema says
Weekendy w Kazimierzu dla nas zawsze są magiczne dlatego jeździmy tam regularnie od ponad 5 lat. Polecamy!
P.S. Dobry artykuł 😉
Monika says
Dziękuję! A Kazimierz to prawda – ma w sobie coś magicznego!