Podróżowanie w ciąży, szczególnie samolotem lub na dalekich trasach, to zawsze duży znak zapytania. Pisałam już o podróżowaniu w 1. trymestrze i podróżowaniu w 2. trymestrze, natomiast wiadomo – zawsze najlepiej poradzić się swojego lekarza prowadzącego i skonfrontować pragnienia z rzeczywistością. Jeżeli wszystko w porządku z maluszkiem i możecie jeździć i latać do woli, przygotowałam dla Was zestawienie 12 gadżetów, które mi osobiście w podróży podczas ciąży przydały się najbardziej. Dajcie znać w komentarzu pod artykułem, co od siebie dopisałybyście do tej listy!
Podróżowanie w ciąży:
gadżety, które najbardziej mi się przydały
#1 PODUSZKA
Poduszka to coś, bez czego nie wyobrażam sobie podróżowania w ciąży. W samolocie lub aucie przydaje się do podłożenia pod głowę lub pod plecy (w 3. trymestrze taka podkładka pod plecy była zbawieniem!), w nocy – do włożenia między nogi lub pod powiększający się brzuszek (mega ulga!).
Jak wybrać odpowiednią poduszkę? Najlepiej, aby nie była zbyt duża – w końcu macie z nią podróżować. Wiele dziewczyn bardzo chwali sobie ogromne poduszki ciążowe – fasolki do spania. Kilka moich przyjaciółek wręcz uznało, że to najlepsza rzecz, jaką wymyślono dla dziewczyn w ciąży i ktoś powinien dostać za to Nobla. Mi ten wynalazek akurat totalnie nie podszedł – skończyło się na dwóch nieudanych próbach z poduszką pożyczoną od koleżanki. Jak widać co osoba, to preferencje, więc trzeba przetestować na własnej skórze. Natomiast główne pytanie jest następujące: jak to w ogóle zabrać ze sobą do auta lub samolotu?
Jeżeli chodzi o podróżowanie, moim zdaniem dobrze, gdyby poduszka była niewielka, wykonana z przyjemnego materiału oraz miała kształt rogala lub księżyca – wówczas będzie idealnie nadawać się zarówno pod głowę, między nogi oraz jako podpora brzuszka, a gdy na świecie pojawi się już maluszek – będzie Wam służyła jako poduszka do karmienia. Dodatkowy plus za zdejmowaną poszewkę, którą można łatwo uprać.
Ze mną od połowy ciąży jest moja kura Babci Dany z La Millou, którą dostałam od przyjaciółek na Baby Shower.
EDIT: jeżeli szukacie poduszki do karmienia, nie polecam kury. Jest totalnie przereklamowana. Dużo lepiej sprawdzają się duże poduszki do karmienia, np. Poofi.
#2 ADAPTER DO PASÓW BEZPIECZEŃSTWA
Jeżeli ktoś Wam powiedział, że w ciąży lepiej nie zapisać pasów, wyrzućcie tę bzdurę drugim uchem! W ciąży bardziej niż kiedykolwiek musicie dbać o swoje bezpieczeństwo – w końcu chodzi nie tylko o Was ale też o maleństwo, które nosicie w brzuchu.
Adapter do pasów bezpieczeństwa to gadżet, którego używam od samego początku ciąży i wcale nie chodzi o komfort (ucisk na duży brzuch etc.). I tak na przykład w pierwszym trymestrze co prawda nie widać jeszcze brzuszka, ale maluch jest wyjątkowo wrażliwy na wszelkie urazy, więc dobrze się w taki ciążowy adapter do pasów zaopatrzyć już od samego początku.
Adapter kosztuje około 170 złotych – podobno można go także gdzieś online wypożyczyć ale ja zdecydowałam się na zakup, bo planuję też drugie dziecko za jakiś czas; poza tym zawsze można go potem sprzedać – gadżety dla ciężarnych rozchodzą się na Allegro czy OLX w błyskawicznym tempie). Super łatwo się go montuje (i w każdej chwili można przełożyć na inny fotel) a wygląda jak podkładka na fotel z przedłużeniem pasów bezpieczeństwa.
Adapter sprawia, że ta część pasa, która normalnie jest na brzuchu, obniża się. Mi dawało to duże poczucie bezpieczeństwa – z resztą oglądałam kilka filmów symulujących wypadek samochodowy z udziałem ciężarnej i po takim seansie powiem Wam tyle, że taki adapter to podstawa. Bez niego „normalne” pasy są w stanie wyrządzić Wam ogromną krzywdę.
Na rynku jest sporo adapterów ciążowych, ja zdecydowałam się na adapter Be Safe i jestem z niego zadowolona – chociaż nie mam porównania z innymi adapterami. Jedyny minus – adapter jest mało komfortowy jeżeli podróżujecie w sukience 😉
#3 DOMOWY DETEKTOR TĘTNA PŁODU
Maleńkie urządzenie, które pozwoli Wam w każdej chwili sprawdzić tętno maluszka i posłuchać bicia jego serca (już od 10. tygodnia!), a na koniec wszystko zapisze w aplikacji na smartfonie. Dobry gadżet dla dziewczyn, które nie czują jeszcze regularnych ruchów dziecka albo mają obawy, że coś się może stać maluszkowi np. podczas podróży samolotem.
Detektory mają oczywiście swoich zwolenników i hejterów. Lekarze twierdzą, że często bardzo trudno jest wsłuchać się w tętno płodu bo nakłada się na nie tętno matki, przez co dziewczyny panikują. Mówią też, że urządzenie jest używane przez dziewczyny głównie między 16-21 tygodniem (potem je porzucają, bo regularnie czują już ruchy dziecka) i że jest to taki okres ciąży, w którym dziecko jest jeszcze na tyle niedojrzałe, że lekarze nie mają szans go uratować, więc odkrycie zaburzeń tętna nic nie zmieni, a może jedynie wprowadzić ciężarną w stres.
Mi jednak to urządzenie się bardzo przydało i to nie jest żadna opłacona reklama jakiegoś producenta. Nie miałam problemów z wsłuchaniem się w tętno – perfekcyjnie udawało mi się znaleźć odgłos serca maluszka. Dodatkowo detektor uspokajał mnie w sytuacjach, gdy długo nie czułam ruchów dziecka a panika nie była jeszcze na tyle silna, żeby jechać na KTG do szpitala. Poza tym w słuchawkach usłyszycie nie tylko jego serce, ale też … ruchy! Brzmią jak delikatne szelesty i faktycznie nakładają się w czasie z ruchami dziecka, które czujecie w brzuchu. To naprawdę fantastyczne uczucie je słyszeć.
I jeszcze jeden plus – możecie słuchać serduszka i ruchów maleństwa razem z partnerem, co jest też bardzo fajnym momentem tworzącym więź między całą Waszą trójką. My z Karolem mieliśmy taki swój wieczorny rytuał!
Psst! Jeżeli jesteś Mamą lub spodziewasz się Maluszka, zapraszam do mojego sklepu Bonjour Mommy z najbardziej kobiecymi ubraniami ciążowymi i do karmienia.
Na rynku jest kilka różnych detektorów tętna, ceny zaczynają się mniej więcej od 100 złotych. Taniej możecie kupić używane – znajdziecie je na serwisach aukcyjnych lub różnych facebookowych grupach dla Mam. Pamiętajcie tylko, aby kupować urządzenie z atestem – tylko wówczas macie gwarancję bezpieczeństwa.
Ja po przejrzeniu różnych opinii i rozmowach z koleżankami zdecydowałam się na urządzenie Angel Sounds i te mogę Wam polecić. Jest łatwe w obsłudze, ma piękny design i można połączyć je ze smartfonem. Co do innych marek się nie wypowiem, bo nie miałam okazji testować. Poszperajcie, poczytajcie i znajdźcie najlepsze dla siebie.
#4 ŻEL DEZYNFEKUJĄCY DO RĄK
Mój mały przyjaciel od początku ciąży. Zawsze używałam go w podróży, ale odkąd dowiedziałam się o ciąży, siłą rzeczy zaczęłam zwracać podwójną uwagę na higienę.
Starajcie się go nie nadużywać, ale miejcie przy sobie i stosujcie zawsze, gdy nie macie jak umyć rąk a także po myciu rąk. Aha, i pamiętajcie, żeby nigdy przenigdy nie suszyć rąk łazienkowymi suszarkami! Z badań bakteriologicznych wynika, że po nich macie na dłoniach więcej zarazków, niż gdybyście w ogóle nie umyły rąk po toalecie!
/Psst! Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na mój newsletter 🙂 Będzie mi również miło, jeżeli zajrzysz na mojego Instagrama! /
#5 CIĄŻOWE LEGGINSY
Mega wygodne (szczególnie podczas długiej podróży w samolocie), nie uciskające powiększającego się brzuszka ale delikatnie go podtrzymujące, lekkie, łatwe w zakładaniu i zajmujące niewiele miejsca w walizce. Możecie je bez problemu kupić np. w H&M, ale wybór niestety jest niewielki, szczególnie jeżeli chodzi o kolorystykę. Całe szczęście zaczęli je produkować w innych niż smutna czerń kolorach – zerknijcie np. na legginsy w Bonjour Mommy.
#6 LEKKA SPÓDNICA LUB SUKIENKA
Alternatywą dla legginsów, szczególnie jeżeli dokucza Wam opuchlizna nóg, jest długa spódnica lub lekka sukienka ze specjalnym wzmocnieniem lub dodatkowym materiałem w okolicy brzuszka. Wygodna, przewiewna spódnica, jeszcze łatwiejsza w nakładaniu niż legginsy, świetnie sprawdzi się w każdej podróży w zestawie z dłuższym t-shirtem. Kupując sukienkę macie z kolei już gotowy cały look – nie trzeba się przejmować wyborem dodatków.
Poszukajcie takich spódnic lub sukienek stacjonarnie w H&M lub C&A albo w internecie – standardowo najbardziej polecam te mojej własnej marki, czyli Bonjour Mommy – ale nie dlatego, że jest moja i chcę na tym zarobić, ale dlatego, że na bazie własnych doświadczeń starałam się stworzyć dla Was możliwie najlepszy produkt. Sama byłam w ciąży, sama karmiłam piersią i wiem, jak szalenie trudne jest znalezienie na ten pełen wyzwań czas fajnych ubrań 🙂 Mam nadzieję, że i Wy coś sobie w Bonjour Mommy znajdziecie 🙂
#7 CHUSTECZKI + GLOBULKI INTYMNE
Cóż, to może mniej miły temat, ale za to życiowy i prawdziwy – w ciąży jesteście dużo bardziej narażone na infekcje miejsc intymnych. Zmiana klimatu, obca toaleta, basen… To może zdarzyć się wszędzie.
Nie chcę Was oczywiście za bardzo straszyć, ale jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony, więc dobrze mieć ze sobą w podróży delikatne chusteczki do higieny intymnej (np. Lactacyd) oraz globulki dopochwowe z dobrymi bakteriami, które możecie bezpiecznie stosować w ciąży (np. Lactovaginal). Chusteczki powinny na dobre zagościć w Waszej torebce i używajcie ich jak najczęściej. Globulki – just in case.
#8 BUTELKA Z FILTREM
W ciąży oraz potem w okresie karmienia będziecie potrzebowały dużo więcej wody niż zazwyczaj. Dlatego zawsze starajcie się nosić ze sobą małą butelkę wody.
Alternatywą, idealną szczególnie w podróży, może być butelka z filtrem (np. butelka z filtrem Dafi) – przydatna w miejscach, gdzie bezpiecznie możecie pić kranówkę lub na lotniskach, gdzie woda jest wyjątkowo droga, za to są punkty z darmowym dostępem do wody pitnej. W samolocie możecie z kolei poprosić stewardessę, aby nalała Wam wodę mineralną wprost do takiej butelki – żebyście nie musiały non stop prosić o dolewkę do samolotowych mini-kubeczków.
Do butelki możecie też wrzucić plasterki cytrusów lub zioła dla dodatkowego smaku.
#9 BEZUCISKOWE SKARPETKI
Nie wiem jak to jest u Was, ale mi w ciąży bardzo marzły stopy (może poza drugą połową 3. trymestru, gdy było mi non stop gorąco). Dodatkowe skarpetki były moim must-have, szczególnie w samolocie – koniecznie w towarzystwie butów slip-on, które łatwo można zdjąć i szybko wsunąć z powrotem (ciąża = opuchlizna nóg + częste wizyty w toalecie = sporo wstawania podczas lotu, czy to do łazienki czy na małe ćwiczenia).
Wybierając skarpetki upewnijcie się, że nie mają zbyt obcisłej gumki – a już najlepiej kupić takie bezuciskowe. Zmiana ciśnienia w samolocie naprawdę robi swoje, szczególnie na długich lotach, a chyba nie chcecie wylądować z stopami jak serdelki!
#10 LEKKO PERFUMOWANY KREM DO RĄK
Krem to rąk w ciąży był moim absolutnym must-have, ponieważ strasznie wysychały mi dłonie – szczególnie podczas podróży samolotem (plus używałam dość sporo żelu dezynfekującego, który również wysusza skórę).
Wybierzcie ten delikatnie perfumowany o zapachu, który Wam nie przeszkadza – szczególnie w 1. trymetrze możecie być mocno wrażliwe na zapachy wokół, więc krem o nucie która Wam odpowiada pomoże chociaż trochę zwalczyć otaczające Was, nieprzyjemne zapachy. Dobrze też, aby krem był odkręcany a nie „zamykany” – te zamykane często pod wpływem ciśnienia „wybuchają”, gdy próbujecie je otworzyć.
W temacie kosmetyków, ostatnio odkryłam też fajną wodę toaletową (Enfance / Muma Concept), która ma bardzo neutralny zapach i co więcej – jest bezpieczna zarówno w ciąży jak i dla maluszka.
#11 LEKKIE PRZEKĄSKI LUB COKOLWIEK Z IMBIREM
Nie do końca gadżet, ale za to bardzo przydatna rzecz, jeżeli podróżujecie w ciąży. Imbir pomoże Wam przy nudnościach charakterystycznych dla pierwszego trymestru (poszukajcie herbatki lub cukierków; inną opcją jest lek na bazie imbiru dozwolony w ciąży, np. Lokomotiv) a lekkie przekąski (sucharki, suszone owoce, orzechy, bobasowe przeciery bez dodatku cukru i konserwantów) mogą okazać się przydatne nie tylko w chwilach głodu ale też w walce ze zgagą, która często dopada dziewczyny w ciąży.
#12 TECZKA Z DOKUMENTACJĄ MEDYCZNĄ
Last but not least – w każdą podróż weźcie ze sobą małą teczkę (może być np. niewielka, plastikowa koperta na zatrzask) ze swoją kartą ciąży i inną niezbędną dokumentacją medyczną. Najlepiej kserokopiami, na wypadek gdyby koperta w trakcie podróży się zagubiła (baby brain naprawdę istnieje!). Tak na wszelki wypadek.
A tak w ogóle to dobrze, gdybyście kartę ciąży nosiły przy sobie ZAWSZE, nie tylko w podróży. To moje odkrycie ze szkoły rodzenia – żałuję, że dowiedziałam się o tym dopiero w 34 tygodniu ciąży! Całe szczęście nic nigdy mi się nie przytrafiło. Natomiast gdyby tak się stało i byłabym sama, służba medyczna pozbawiona karty ciąży nie wiedziałaby nic ani o tym, w którym jestem tygodniu, ani o przebiegu ciąży, ani o grupie krwi… Lepiej więc nosić podstawową dokumentację przy sobie, dziewczyny!
A co Wam najbardziej przydało się podczas podróżowania w ciąży?
Dajcie znać w komentarzu pod artykułem,
co od siebie dopisałybyście do tej listy!
PS. A jeżeli spodobał się Wam ten artykuł i chcecie podróżować ze mną częściej,
wpadnijcie na mojego Instagrama lub zapiszcie się na newsletter – obiecuję nie spamować 🙂
Dodaj komentarz